POMYSŁ I REALIZACJA KLUBU SPORTOWEGO UKS SAMURAJ LUBAŃ

"Przychodzę do Ciebie tylko z karate, z pustymi rękami, nie mam żadnej broni, ale jeżeli będę zmuszony do samoobrony, albo obrony swoich zasad, honoru, czy swojej rodziny, lub jeżeli będzie to kwestia życia czy śmierci, wtedy tutaj mam swoją broń, karate - moje puste ręce."
G. Funakoshi1



Kumite dziewcząt - walka wolna do 14 roku życia w ochraniaczach

W roku 2010 została napisana przez Jacka Jaworskiego Praca Dyplomowa na temat : „Geneza powstania i działalność sportowa Uczniowskiego Klubu Sportowego Samuraj Lubań”. Praca ta została wyróżniona i zgłoszona do konkursu między uczelnianego.

Przez wiele lat trenowałem karate w różnych miejscach i na różnym poziomie. Niemal od samego początku postanowiłem sobie, iż w przyszłości, gdy zdobędę odpowiednie przygotowanie merytoryczne i uprawnienia, to założę wzorcowy klub sportowy w miejscowości, gdzie zamieszkuję. Będzie to klub, w którym będzie nauczane karate na dobrym poziomie, zarówno w aspekcie fizycznym jak też i duchowym, z pełnią niesionych nauk Zen.

Będąc mieszkańcem jednej z miejscowości, leżącej na terenie Gminy wiejskiej Lubań, a dokładnie Henrykowa Lubańskiego, zwanym w dalszej części pracy Henrykowem, niejednokrotnie widziałem pewną społeczną niesprawiedliwość. W okresie przemian politycznych, z chwilą likwidacji zakładów pracy, a zwłaszcza Państwowych Gospodarstw Rolnych, niestety wielu mieszkańców tych miejscowości, niejednokrotnie obojga rodziców, straciło pracę. Nabywając status osoby bezrobotnej, nigdy się już nie odnaleźli w nowej rzeczywistości a tym samym spotęgowali ubóstwo swoich rodzin, żyjąc tylko z opieki społecznej, czy dorywczej pracy. Wielu z nich chciało pracować lecz nie było dla nich pracy w ich zawodzie, bądź z powodu nie posiadania przez nich jakiegokolwiek innego przygotowania zawodowego, czy wykształcenia. Wielu z nich nie mogąc sobie z tym poradzić sięgało po różne używki, wpadając w alkoholizm, potęgując tragedie swoich rodzin. Widziałem wówczas „nicość” dzieci i młodzieży z tych rodzin, nie mających żadnych perspektyw, wzorców, ciepła rodzinnego, spędzających coraz więcej czasu na ulicach czy przystankach i sięgając nie tylko po alkohol. Mając takie realia i pełną świadomość otaczającej rzeczywistości, będąc instruktorem karate Shotokan, posiadając swój pierwszy stopień mistrzowski w karate Shotokan, za namową swoich przyjaciół, znajomych, postanowiłem coś z tym zrobić.

Tak więc w roku 1999 nawiązałem współpracę z samorządem gminnym Gminy Lubań – a właściwie wójtem tej gminy Mirosławem Herdzik , który będąc młodą osobą, podobnie dostrzegał problemy na swojej gminie i szukał drogi wyjścia z tego impasu. Na jednym ze spotkań zapoznałem go ze swoimi planami, na które znalazłem w pełni aprobatę. Otrzymaliśmy od wójta jako pomieszczenie na siedzibę klubu w budynku po Szkole Podstawowej w Henrykowie. Tam też na korytarzu rozpoczęliśmy pierwsze, bezpłatne treningi z grupą sympatyków. Zaraz po rozpoczęciu zajęć, zrobiłem nabór do sekcji karate w Henrykowie. Zgłosiło się wówczas 26 chętnych, we większości dzieci w wieku szkolnym 8 – 14 lat. Ze względu na brak dostatecznego miejsca w szkole, zaczęliśmy trenować w świetlicy wiejskiej także w Henrykowie. Treningi w taki sposób prowadziłem dwa razy w tygodniu, po dwie godziny. Jak się okazało, była to trafna decyzja. Dzieci i młodzież oddawały się w pełni treningom, widząc w tym coś nowego, możliwość samorealizacji. Wówczas wdrożyłem program pod nazwą „I ty możesz zostać mistrzem…” Wkrótce do naszej sekcji dołączyli moi „byli – starzy” uczniowie, którzy wcześniej przez kilka lat trenowali pod moim okiem w różnych innych klubach. Warto tu wymienić kluczowe osoby - Roberta Banach , Roberta Cymerman oraz Andrzeja Brzozowskiego, którzy po wejściu we właściwy tok treningowy, wspierali mnie w prowadzeniu zajęć. Po kilku miesiącach treningów, mając perspektywę dobrego rozwoju i wyjazdu na zawody, zakupiliśmy pierwsze kimona dla tych dzieci. Oczywiście nie mając środków finansowych, kimona zakupiliśmy za prywatne pieniądze prowadzących zajęcia. Dlatego też warto tym ludziom podziękować, choćby pisząc o tym i wspomnieć o nich. Zakupiliśmy pierwsze 15 kimon, które rozdaliśmy dzieciom najbardziej przykładającym się do treningów i uczęszczającym regularnie na zajęcia. Od tego momentu nasza sekcja nabrała wizualnego wyglądu prawdziwej sekcji karate, do której wraz z kimonami zawitał duch budo. Do dzisiaj pamiętam te uradowane twarze młodych adeptów sztuki walki, w chwili pierwszego treningu, w kimonie. Po upływie roku zmagań, z okazji Dnia Dziecka, zrobiliśmy sesję objazdową z tymi dzieciakami po szkołach znajdujących się na terenie naszej gminy, prezentując pokaz tej sztuki walki w wykonaniu najmłodszych. Pokazy te zrobiły swoje i od tamtej pory byliśmy już rozpoznawalni, do naszej sekcji trafiało coraz więcej chętnych, coraz więcej ludzi wypytywało o treningi. Otrzymałem kolejne propozycje od dyrektorów szkół, aby u nich także prowadzić zajęcia, założyć sekcję karate. O dalszym rozwoju klubu zostało napisane w rozdziale 3.3.

Kumite dziewcząt - walka wolna